Liceum, które od 80 lat jednoczy pokolenia

Image

W sobotę 13 października 2018 roku w Liceum Ogólnokształcącego im. Komisji Edukacji Narodowej w Stalowej Woli obchodzono jubileusz. Wśród absolwentów wiele znajomych twarzy…

Popularny Staszic to szkoła z tradycjami. W jej murach przez 80 lat naukę pobierało wielu młodych ludzi. Różniło ich tak wiele. Po latach okazało się, że jeszcze więcej łączyło. W sobotni ranek przyjechali do swojego ukochanego ogólniaka, by wziąć udział w uroczystościach rocznicowych. Słuchając słów wypowiadanych spontanicznie, prosto z serca można się było przekonać, że wszyscy zgodnie przekonywali, że ta szkoła ich ukształtowała. W Staszicu zdobyli wykształcenie, nauczono ich samodzielnego, krytycznego myślenia. Poszli w świat, gdzie kształtowały się ich poglądy. Są różni i mają różne spojrzenie na rzeczywistość. Wierni są ponadczasowym wartościom. Łączy ich jedno: są silni, spełniają się zawodowo, mają własne rodziny i pasje. Na to kim się stali duży wpływ miało ich liceum. Teraz ich dzieci i wnuki zapisują kolejne karty historii Staszica.

Jestem dumna, że jestem absolwentką LO KEN

- Jestem absolwentką Liceum Ogólnokształcącego im. Komisji Edukacji Narodowej w Stalowej Woli. Naukę rozpoczęłam w tej szkole w 1971 roku i w 1973 roku uczestniczyłam w uroczystościach nadania jej imienia Komisji Edukacji Narodowej. Te cztery lata spędzone w liceum wspominam jako czas nie tylko zdobywania wiedzy, ale również kształtowania postawy życiowej. Miałam szczęście, że uczyli mnie tacy ludzie jak np. Pani Profesor Joanna Wańczyk, która szanowała zdanie ucznia, nawet kontrowersyjne. Uczyła nas dyskutować, argumentować i myśleć. Pani Profesor Władysława Kochowska, historyk, nie dość, że przekazywała świetnie wiedzę historyczną, to jeszcze uczyła, że nauka ta również wymaga myślenia i wyciągania wniosków. Pani Profesor Kochowska z wielkim szacunkiem odnosiła się do swoich uczniów. Uwielbiałam lekcje biologii Profesora Władysława Surmacza, prowadzone w taki sposób, że robienie notatek na wykładach podczas studiów nie było dla mnie żadnym problemem, czego zazdrościli mi koledzy i koleżanki. Anglista, profesor Wojciech Kielar prowadził z nami po angielsku dyskusje o życiu, sztuce, literaturze, filmach, czasem brał gitarę i śpiewał. Wymieniam tych dla mnie najważniejszych, gdyż nie sposób mówić o wszystkich, ale wiem, że bez żadnych korepetycji została przygotowana do studiów w sposób naprawdę doskonały-wspomina Małgorzata Czwarno- Sieroń.

Wspomnienia znanej w kręgach stalowowolskich pani radcy prawnej podzielają i inni absolwenci Staszica. Tak wielu z nich wraca myślami z sentymentem do lat szkolnych jako tych najpiękniejszych w życiu. Czas spędzony w murach LO KEN dał im wiarę w siebie, w swoje możliwości i pozwolił bez lęku iść w przyszłość. Nabyta wiedza przekazana przez doskonale przygotowanych nauczycieli zaowocowała w dalszym życiu, a zdobyte umiejętności były trampoliną do odnalezienia się na studiach, a później w pracy zawodowej.

- Dziękuję tym wszystkim, którzy poświęcili mi swój czas, zdolności i cierpliwość, bo bywałam trudna- mówi Małgorzata Czwarno- Sieroń.

Po drugiej stronie szkolnej ławki: być nauczycielem

Jubileuszowy zjazd był okazją do spotkania swoich wychowawców i nauczycieli. Nie byłoby takich absolwentów bez ludzi, którzy z miłością przekazywali wiedzę i dzielili się swoimi doświadczeniami wykuwając młode talenty i przygotowując swych uczniów do życia w wielkim świecie. Jak mówi Renata Butryn, nauczycielka języka polskiego w Staszicu, uhonorowana 13 października 2018 Odznaką Zasłużony dla Liceum Ogólnokształcącego im. Komisji Edukacji Narodowej w Stalowej Woli w uznaniu zasług dla rozwoju szkoły, swoich absolwentów spotykała już w różnych częściach świata. Piastują odpowiedzialne stanowiska, pełnią ważne funkcje, spełniają się zawodowo, ale też realizują własne pasje, podróżują, służą pomocą innym poprzez wolontariat, nawet w dalekiej Afryce. Ci ludzie wciąż są w sercach swoich nauczycieli, wciąż mają po kilkanaście lat i zawsze będą przez nich wspominani z sentymentem. Jak mówi Renata Butryn w jej sercu są też ci, którzy już odeszli: Konrad, Piotr, Marcin…

- Lwia część mojego życia zawodowego upłynęła właśnie w Staszicu. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że była to najpiękniejsza przygoda intelektualna i zawodowa. Miałam do czynienia z wyjątkowymi osobami, młodymi inteligentnymi ludźmi z pasją, ciekawymi świata, wrażliwymi. Każdy z uczniów był na swój sposób niepowtarzalny. Kochałam uczyć, mogłabym to robić od rana do wieczora, również na przerwach (O zgrozo! Chyba nawet czasem przedłużałam lekcje). Dlaczego użyłam słowa przygoda? Bo proszę mi wierzyć, że nigdy nie byłam pewna, co się wydarzy. Jak wchodziłam do klasy nie wiedziałam jakie padną pytania, jak zareagują uczniowie, po prostu co wymyślą na różne okoliczności. Była to szkoła (i myślę, że jest nadal), w której uczyliśmy prawdziwej historii, wymagaliśmy samodzielnego myślenia i wieloaspektowego spojrzenia na sprawy, „czytania ze zrozumieniem”, krytycznego osądu. Szkoła przygotowywała uczniów do dorosłego i odpowiedzialnego życia. Nie do przyjęcia była jakakolwiek forma indoktrynacji, umieszczania na piedestale ludzi, którzy budziliby najmniejsze wątpliwości natury etycznej. Młodzież, cudowna w swoim idealizmie i bezkompromisowości, natychmiast wychwytywała każdy fałsz- mówi Renata Butryn.

Dla Renaty Butryn, radnej miejskiej, Poseł na Sejm, ale przede wszystkim nauczycielki młodych ludzi, Staszic na zawsze pozostanie szkołą szczególną, w której nie było miejsca na podziały i polityczną szarpaninę, gdzie skupiono się na wykuwaniu talentów i uczeniu samodzielności. To wszystko zaowocowało wyjątkowymi absolwentami.

- Myślę, że nadal jesteśmy dużą, szkolną rodziną. Tak to czuję- mówi Renata Butryn.

Moje liceum - mój wybór

Jerzy Florek to kolejny absolwent Staszica. Kiedy w 1987 podejmował decyzję o wyborze szkoły średniej podsuwano mu różne placówki edukacyjne w okolicy. W tamtych latach chłopcy często zdawali egzaminy do techników. On jednak po namyśle postanowił wybrać prestiżowe Liceum Ogólnokształcące im. KEN w Stalowej Woli.

- Gdy kończyłem szkołę podstawową, zarówno nauczyciele, jak również starsi koledzy mówili, że prawdziwa nauka zacznie się dopiero w szkole średniej. Trochę mnie to przerażało, chociaż w podstawówce byłem dobrym uczniem i nie miałem większych problemów z nauką, a w dodatku jako „olimpijczyk”, byłem zwolniony z egzaminu do szkoły średniej z języka polskiego. Z pewną zazdrością patrzyłem na uczniów szkół średnich, a w szczególności na licealistów. Wydawali mi się oni tacy dorośli, inteligentni… jakby z innego świata. Dlatego mimo „ostrzeżeń”, że liceum to poważna sprawa i że trzeba ostro pracować, postanowiłem jednak przeżyć ten „szok”, przed którym wszyscy, tak życzliwie mnie przestrzegali. Ja po prostu chciałem być licealistą! Taka była moja decyzja, jedna z pierwszych poważniejszych decyzji w życiu. W tym miejscu muszę podziękować moim rodzicom, że pozwolili mi tego wyboru samodzielnie dokonać. Pamiętam słowa mojego taty, który powiedział, że on „za mnie teczki nosił nie będzie” i jeżeli tak postanowiłem, to „tak ma być”. Słowa dosyć szorstkie, ale dzięki nim poczułem się odpowiedzialny za moją decyzję, za siebie- opowiada Jerzy Florek.

Teraz, z perspektywy czasu wie, że podjął dobrą decyzję. Lata szkolne były dla niego szansą wykazania się, a zwieńczeniem nauki było świadectwo z czerwonym paskiem i matura zdana na bardzo dobry. Oczywiście aby to osiągnąć niezbędna była systematyczna, ciężka praca i opieka wspaniałych nauczycieli, którzy na niego działali mobilizująco. To właśnie dzięki nim mógł się realizować i rozwijać.

- Szczególnie wielka w tym zasługa wspaniałego wychowawcy mojej klasy, świetnego matematyka i pedagoga, a przede wszystkim dobrego człowieka, Profesora Waldemara Rożka. Mając takiego wychowawcę, można było nie obawiać się niczego. Życzę wszystkim uczniom, aby spotkali na swej drodze takich właśnie nauczycieli. Korzystając z okazji, bardzo dziękuję, Panie Profesorze!- mówi Jerzy Florek.

A że człowiek nie żyje samą nauką, to z okresu szkolnego wyniósł spory bagaż dobrych wspomnień. Niektóre przyjaźni celebruje do dziś dnia wspominając klasę jako zgraną ekipę, z której „wyszło” nawet klasowe małżeństwo!

- Patrząc z perspektywy tych ponad 30 lat od rozpoczęcia nauki w liceum i ponad 25 lat od jej ukończenia, nie znajduję żadnych mankamentów. Jednego tylko żałuję, że ten czas już bezpowrotnie minął… Pozostają jednak wspomnienia tych niezapomnianych chwil spędzonych w naszej licealnej rodzinie, tej atmosfery, której nie da się opisać. To trzeba przeżyć samemu. I fotografie z naszych wycieczek czy studniówki, które z namaszczeniem przechowuję i po które sięgam zawsze wtedy, gdy przychodzą trudne chwile w moim życiu… Dla takich wspomnień warto było wybrać mojego „Staszica”, „Staszka”, „Lokena”. Żeby nie było tylko tak sentymentalnie, muszę dodać, iż ukończenie tak dobrej szkoły pozwoliło mi bez problemów zdać egzaminy i dostać się na studia ekonomiczne. Podczas tych studiów jeszcze bardziej doceniłem nie tylko poziom nauki w moim liceum, ale także wartości i idee, które tam nam pokazano i w nas zaszczepiono. Pamiętam o nich zawsze i to jest najlepszy dowód, że ukończyłem szkołę wyjątkową. To nie była tylko szkoła średnia, ale przede wszystkim szkoła życia… Tym bardziej cieszę się, że zarówno ja, jak i moja żona jesteśmy absolwentami tej szkoły. Tradycja zobowiązuje, więc nasz starszy syn także jest uczniem naszego liceum, a młodszy… kto wie, może też pójdzie w nasze ślady- mówi Jerzy Florek.

80- lecie szkoły za nami. Po podsumowaniu i wspomnieniach przyszedł czas na pracę i naukę. Bo oto następni młodzi ludzie przyszli szlifować swoje charaktery, zdobywać wiedzę i wpisać się na stałe w historię tej jakże wyjątkowej szkoły. Ogrzani dobrym ogarkiem edukacyjnego ciepła pójdą w świat otwarci i gotowi na nowe wyzwania. Jesteśmy przekonani, że wkrótce o niejednym z nich usłyszymy wiele dobrego!

Artykuł sponsorowany

Przewiń do komentarzy




















Komentarze

Możliwość komentowania tego artykułu została wyłączona