Nie wiem o co chodzi z farbami garnier w biedronkach. Juz dwa razy nacięlam sie na to,że pani kasjerka nie mogła zeskanowac farby. Miesiac temu kupujac ta sama farbę w biedronce na alejach pani gdy nie mogla zeskanowac tego numeru sama poszla po inny. A w Rozwadowie usłyszałam ze farba nie schodzi z kodu. Po czym pani ja odlozyla. Nie wspomne ze klienci patrzyli z niedowierzaniem na ta sytuacje. Po chwili usłyszałam zebyn sobie sama poszla jeśli chce kupić. Wiec poszlam okazalo sie ze ta farba także nie chce zejść z kodu. Nie.rozumiem po co te farby sa w sprzedaży skoro nie mozna ich zakupic. Czy ktoś mial podobna sytuacje ?

urzekła nas twoja historia. trzyma w napięciu.

Może dla dekoracji albo żeby zajmowała półki Po co dawać coś co trzeba ciągle dokładać jak można zająć półki "stałym elementem" i mieć spokój

Niesamowita historia trzymająca w napięciu od początku do końca ! Moment w którym zmroziło mi krew w żyłach to: ,,klienci patrzyli z niedowierzaniem na tą sytuacje,, A poważnie to łazisz po sklepach i blokujesz kasę utrudniając innym zakupy robiąc gówno-burze o gówniane farbki.

W Biedronce nie tak dawno nie do wyegzekwowania była różnica wartości pomiędzy ceną na półce a ceną przy kasie.

Teraz się poprawiło. Chyba ktoś się za to wziął z PIH.